Przejdź do treści

Dom zaprzyjaźniony stanowi dla dziecka ogromną szansę. Roli męża i żony nie można się nauczyć teoretycznie. Trzeba je przeżyć i odwzorować, inaczej nigdy się nie będzie umiało ich wypełniać.

Potrzeba posiadania osób bliskich i emocjonalnego z nimi związku jest jedną z podstawowych potrzeb psychicznych człowieka. Brak jej zaspokojenia pociąga za sobą poważne zaburzenia uczuciowości, co uwidacznia się w każdej sferze życia. Bardzo ważne dla każdego poczucie własnej wartości, przynależności, akceptacji ze strony innych - szczególnie uwidacznia się
u dzieci wychowywanych w placówkach opiekuńczych.

W zależności od wieku dziecka, w którym straciło kontakt z najbliższymi oraz jego osobistych doświadczeń z tych kontaktów kształtuje się jego obraz osób bliskich oraz pragnienie bądź unikanie tych związków. Jednocześnie zauważa się, że obraz rodziny w oczach dziecka z placówek opiekuńczych nie jest stabilny. Każde zwrócenie się rodziny w kierunku dziecka wywołuje lawinę uczuć z jego strony, negowanie uprzednich przykrych wspomnień. Posiadanie rodziny, bądź osób bliskich dla dzieci jest niezwykle istotnym wydarzeniem.
Te spośród dzieci, które mają nadzieję na spędzenie dni wolnych od nauki poza placówką czują się pewniejsze.

U dzieci kierowanych do placówek obserwuje się liczne objawy nerwowości. Obejmują one zaburzenia snu (zwłaszcza trudności w zasypianiu, niespokojny sen), łaknienia, moczenie się nocne, obgryzanie paznokci, jąkanie, nadpobudliwość psychoruchową. Wzmożona nerwowość, nadpobudliwość psychoruchowa ma swoje źródło w niekorzystnych warunkach życia: napiętej, niespokojnej atmosferze rodzinnej, kłótniach i awanturach, brutalnych zachowaniach rodziców z dzieckiem, zwłaszcza alkoholików.

Dzieci nadpobudliwe psychoruchowo, a także dzieci wychowywane w negatywnych warunkach - pochodzące ze środowisk zaniedbanych, o niskim poziomie kultury cechuje także brak nawyków celowego, zorganizowanego działania. Nie umieją one ani uczyć się, ani bawić, nie potrafią też wykonywać czynności samoobsługowych. Nie czują potrzeby mycia się, porządkowania swoich rzeczy. Wiele negatywnych zachowań przejawiają także i w zabawie: niszczą zabawki, wyrywają je sobie wzajemnie, rozrzucają, nie umieją się z nimi obchodzić. Zachowują się jak „dzikie zwierzątka”.

Nie szanują mienia własnego ani tym bardziej cudzego, a często wyznają zasadę, że dobra stanowiące własność społeczną są niczyje, więc można je niszczyć, wiedzą, że kraść nie wolno, a nawet potrafią uzasadnić ten zakaz jednak w praktyce nie zawsze przestrzegają zasad uczciwości.

Szczególny niepokój budzi nieprawidłowy stosunek dzieci do pracy. Znaczny procent rodziców dzieci z Domu Dziecka we Wrzosowej nie pracuje,
a „jakoś żyje”. Dzieci powielają stosunek rodziców do pracy. Dziecko przywyka do takiego stanu rzeczy i normalna, systematyczna, uczciwa praca nie budzi jego szacunku; często uważa, że jest ona „dla frajerów”.

Dzieci stale popadają w konflikt z rówieśnikami i dorosłymi. Obserwując dzieci przy podwieczorku znalazłyśmy potwierdzenie agresywnych zachowań co u niektórych wychowanków. Wykłócają się o każdy drobiazg: o talerz (zawsze chce jeść nie z tego, który przed nim postawił dyżurny), o jabłko na podwieczorek („czemu on dostał większe, a ja mniejsze?”). O każdą z tych rzeczy wszczyna awanturę, w czasie której posługuje się krzykiem, wyzwiskami, rękoczynami.

Przyczyną agresywności może być u dzieci całkowite odrzucenie przez rodzinę, niewłaściwe metody wychowania w domu rodzinnym, niepowodzenia w grupie rówieśniczej, niska pozycja w zespole. Mając na uwadze własny interes, lekceważą wszelkie polecenia i obowiązki, zarówno w domu dziecka jak i na scenie szkoły. Wymagają indywidualnej opieki wychowawczej.

W naszej pracy badawczej bardzo pomocna okazała się nam jedna z metod badawczych - obserwacja.

Obserwacja psychologiczna jest jedną z najszerzej stosowanych metod i to nie tylko w psychologii. W czasie obserwacji rejestrujemy czynności, reakcje zachowania się jednostki. Nie jest to metoda łatwa w stosowaniu, wymaga dobrego przygotowania i umiejętnego przeprowadzenia. Często w bardzo krótkim czasie trzeba zarejestrować wiele czynności jednostki, czy czynników występujących w danej sytuacji. Obserwowany czynnik czasem trwa krótko
i nie zawsze wystąpi po raz drugi w takich samych warunkach. W czasie obserwacji zawsze oczekuje się zjawisk, które mogą wystąpić. W momencie pojawienia się ich należy rejestrować nie tylko samo zjawisko, ale również to, co je poprzedzało oraz co nastąpiło potem. Wystąpienie nagłe reakcji może być zaskoczeniem dla obserwatora i jeśli nie uda się mu wszystkiego zarejestrować, reakcje mijają i niewiele można o nich powiedzieć.

II. CZĘŚĆ ZASADNICZA

Protokół 1

Po przybyciu do Domu Dziecka we Wrzosowej poprosiłyśmy najmłodszych wychowanków (5-letnich Dawida, Karola, Patryka, 6-letnią Anię i 7-letnich Renatkę i Krzysia) na świetlicę w celu pomalowania kolorowanek, które im dostarczyłyśmy. Dzieci dostały różnokolorowe kredki; wybór kolorów należał do nich.

Wnioski:

Po usłyszeniu polecenia dzieci „rzuciły się” na kredki, każde chciało mieć ich jak najwięcej. Już na początku nie obyło się bez awantur, wyzwisk i płaczu. Co silniejsze: Dawid, Patryk weszli na stół i próbowali zabrać kartki do malowania innym dzieciom. W tym momencie potrzebna była nasza interwencja. Zniechęceni Renatka i Krzyś prosili czy nie mogliby iść malować na drugi koniec stołu. Dwójka tych wychowanków pomalowała jak najszybciej używać ładnych, wesołych kolorów. Dzieci te pracowały w ciszy, spokoju, nie przeszkadzając sobie wzajemnie miały wspólne kredki których sobie nie wyrywali. U pozostałej czwórki malowanie następowało bardzo powoli, nawzajem wyrywali sobie kredki, niszczyli malowanki - 5-letni Dawid, aby urozmaicić sobie czas próbował zastrugać swój palec w temperówce,
co skończyło się interwencją pielęgniarki. Na pytanie „dlaczego to zrobił?” odpowiedział - „że nic go nie boli”, wszedł na kolano jednej z nas i zaczął opowiadać jaki fajny widział dzisiaj wypadek. Stwierdziłyśmy, że chłopiec chciał zwrócić na siebie naszą uwagę, był zazdrosny o swoich kolegów. Ania zaczęła
w pewnym momencie krzyczeć, że chce żółte zwierzątko, a właśnie ta kredka jest złamana. Swój zły humor dziewczynka rozładowała zrzucając wszystkie kredki na podłogę pomimo dalszych naszych próśb nie dokończyła malowania rysunku. 5-letni Karol był wyraźnie zły, że ma kolorować zwierzątko, ponieważ on chciał malować samochód. Powiedział, że jesteśmy głupie i on sam sobie coś narysuje. Tak też się stało. Na odwrocie kartki narysował samolot. Patryk (5 lat) podjął się malowania kota, swój wybór uzasadnił tym, że bardzo chciałby mieć jakieś swoje zwierzątko, a najbardziej kota. Kiedy spytałyśmy go co zrobiłby gdyby kot nabroił – odpowiedział, że wyrzuciłby go.

Swojego rysunku nie dokończył ponieważ bardziej spodobało mu się przeszkadzanie kolegom i zaczepianie jak podczas malowania.

Zakończyło się to szarpaniną pomiędzy Dawidem a Patrykiem. W między czasie naszą uwagę zwrócił Karol, który znalezionym na podłodze gwoździem straszył Renatkę. Dziewczynka poprosiła o naszą pomoc, uspokojona wróciła do kolorowania.

- Na malowankach Dawida i Karola przeważa kolor czarny, widać również duży nacisk kredki co świadczy o dużej energii chłopców i odwadze oraz gwałtowności. Można powiedzieć, że chłopcy odrzucają wszystko co nie jest po ich myśli, nie akceptują kogoś kto się z nimi nie zgadza. Pojawiający się czerwony kolor w rysunku Patryka może świadczyć o jego agresywności oraz silnej woli. Niewielkie dodatki fioletu podkreślają jego niezdecydowanie, tak więc pojawiają się tutaj tendencje przeciwstawne. U 6-letniej Ani praca została niedokończona, może to świadczyć o jej szybkiej rezygnacji a także silnym stawianiu na swoim.

Najbardziej ciepłe rysunki są wykonane przez Renatkę i Krzysia, dzieci używały wesołych kolorów, słaby nacisk kredki świadczy o łagodności oraz ich nieśmiałości. Ponadto Renatka użyła dodatkowych elementów jak słoneczko i trawa.

Protokół 2

Po zebraniu indywidualnych prac poprosiłyśmy wychowanków
o namalowanie wspólnego rysunku – każdy mógł rysować to co chciał.
Renatka zdominowana przez resztę grupy narysowała zaledwie słońce i odeszła mówiąc, że nie ma tu dla niej miejsca. Dawid biorąc kredkę na przemian czarną i brązową zaczął kreślić bazgroły. Na nasze pytanie co rysuje odpowiedział,
że sam nie wie.Karol w rogu kartki zaczął rysować samochód mówiąc, że jest to ten sam samochód który widział w wypadku Dawid. Świadczy to o rozwiniętej wyobraźni chłopca. Przy rysowaniu prym wiódł Karol i Dawid, pozostali wychowankowie rysowali dorywczo. W pewnym momencie Dawid zaczął kłuć czarną kredką w kartkę krzycząc, że nie chce żeby mu ktoś przeszkadzał, całą kartkę chciał mieć tylko dla siebie. Po jego odejściu od pracy udało się Patrykowi narysować psa.

Protokół 3

Widząc narastającą agresję wśród niektórych dzieci postanowiłyśmy przeprowadzić z nimi 2 zabawy: Były to zabawy nastawione przeciwko agresji

Zabawa 1 „Atak na balon”

Z długiego szalika lub sznurków układamy na ziemi okrąg. Jest on gniazdem dla jednego uczestnika, który musi tam strzec napompowanego balona. Ten strażnik pilnuje „balonowego jajka”, zakrywając je swoim ciałem. Teraz rozbrzmiewa sygnał startu, a inny uczestnik atakuje wypełniony powietrzem łup. Jego zadaniem jest doprowadzenie do pęknięcia balonu poprzez szczypanie go albo ugniatanie. Może on również wywrzeć ciężarem swojego ciała nacisk na balon, na przykład kładąc się na strażniku.

Uwaga: Jeżeli jajo wypadnie z gniazda przerywamy „atak” do momentu, aż znajdzie się ono ponownie w bezpiecznym miejscu.

Na początku zabawy dzieci były bardzo wesołe, wykazywały duże zainteresowanie zabawą. Dobry humor prysł kiedy Dawid rzucił się na Renatkę leżącą, pilnującą balonika. Zaczął ją szarpać i kopać. Przy próbie uspokajania chłopca wykorzystał moment Karol, który chciał go godnie zastąpić. Wkrótce rozpętała się wspólna bójka, Krzyś stanął w obronie płaczącej Renatki.

Zabawa 2 „Naburmuszona żaba”

Jeden uczestnik siedzi pośrodku koła. Jego zadaniem jest odpowiadać na wszystkie pytania pozostałych członków grupy zadziornym i zdenerwowanym „NIE”. „Chcesz lizaka?” – „NIE!”, wrzeszczy naburmuszona żaba i patrzy na wszystkich złym wzrokiem.

Pytania są coraz śmieszniejsze, a do tego każda zadająca je osoba stara się zilustrować je odpowiednimi gestami. Uczestnicy robią dziwne grymasy
i wydają komiczne odgłosy. I w takiej sytuacji żaba ma być wciąż naburmuszona? Cel został osiągnięty, kiedy żaba nie potrafi się już powstrzymać od śmiechu. Może ona wybrać nowego uczestnika, który będzie musiał udowodnić swoją wytrzymałość i odporność na poczynania pozostałych.

Najchętniej w zabawie uczestniczyła Renatka, Krzyś i Patryk. Najszybciej znudził się Dawid podsumowując, że jest to głupia i nudna zabawa. Razem
z Karolem zaczęli uprawiać „zapasy”. Ich wygłupy zakończyły się popisami

i bójką co nas już nie zdziwiło.

III. PODSUMOWANIE

W Domu Dziecka we Wrzosowej jest dość dużo rodzeństwa, które
w miarę możliwości są umieszczane w jednym pokoju. Często dzieci młodsze wzorują się na starszym rodzeństwie, szczególnie widoczne to jest u Dawida
i Karola. Starsi bracia uczą maluchy jak się bronić i jak być najważniejszym. Nie wynika to jednak z ich opiekuńczości, starsi mają wyraźny ubaw słuchając przeklinającego malucha.

U większości wychowanków rodzice nie są pozbawieni praw rodzicielskich, mają prawo do odwiedzin swoich pociech. Niekiedy starsze dzieci na weekendy jeżdżą do rodziców. Często po powrocie do Domu Dziecka są jeszcze bardziej agresywne, krnąbrne, nie chcą wykonywać żadnych poleceń. Twierdzą, że u rodziców jest fajnie, bo nie muszą nic robić. Rodziny wychowanków to w większości rodziny patologiczne. Rodzice albo nigdzie nie pracują, albo też jedną z rodziców jest w zakładzie karnym. Dzieci chcą wzorować się na swoich rodzicach, nie wiedzą, że są to złe wzorce, źle rokujące na przyszłość. Dawid na pytanie co będzie robił jak będzie starszy odpowiedział, że ucieknie z Domu Dziecka i go podpali, bardzo chciałby zabrać ze sobą Karola, losy innych dzieci go nie interesują.

Ogromną rolę do spełnienia mają wychowawcy. W stosunku do dzieci młodszych oddziaływania korekcyjne są skuteczniejsze, zwłaszcza wówczas, gdy tylko obserwowały aspołeczne i amoralne zachowania dorosłych, a same
w nich czynnie nie uczestniczyły, a nawet nie zawsze zdają sobie sprawę z ich istoty, jak np. 6-letnia Ania, która po przybyciu do Domu Dziecka oświadczyła: „Moja mama poszła do pijaków, a tata na dziwki”. Środowisko rówieśników niewykolejonych, nie sprawiających poważniejszych kłopotów sprzyja „równaniu w górę”. Wśród podobnych sobie – zdemoralizowanych, wykolejonych, zachowujących się aspołecznie, dziecko może dojść do wniosku, że takie zachowania są zjawiskiem powszechnym, normalnym. Aby jednak dzieci, u których występują objawy niedostosowania społecznego, odniosły korzyści z pobytu w domu dziecka, a równocześnie nie wpłynęły ujemnie na pozostałych wychowanków, pracownicy domu powinni być przygotowani do realizacji zadań nie tylko opiekuńczych i wychowawczych, ale także resocjalizacyjnych. Wydaje się to konieczne; całkowite uchronienie domów dziecka od wychowanków w pewnym stopniu zdemoralizowanych nie jest możliwe.

Kategoria