Przejdź do treści

W 1930r. amerykański psychiatra G.E.Patridge wprowadził termin „socjopatia” po to, by zwrócić główną uwagę na zaburzenia współczesnym funkcjonowaniu danej jednostki. Termin ten przeniknął do europejskiego piśmiennictwa psychiatrycznego i psychologicznego, gdzie jest z reguły stosowany zamiennie z psychopatią.

Socjopaci pod wpływem lęku uczą się o wiele gorzej od pozostałych osób, co świadczy o występowaniu u nich deficytu lęku. Mniejszy poziom lęku u psychopatów stanowi istotną przyczynę trudności w ich prawidłowej socjalizacji, która zawsze pozostaje u nich powierzchowną. Nieumiejętność wczuwania się w psychikę innych ludzi, połączona z gwałtownością reakcji emocjonalnych, wpływa na fakt, że psychopaci bywają na ogół bardzo groźnymi i niezwykle okrutnymi przestępcami, którzy dopuszczają się gwałtów, zabójstw itp.

Deficyt lęku jako właściwość zachowania psychopatycznego jest cechą współcześnie najczęściej podkreślaną w literaturze psychologicznej. Doktor Lykken zbadał grupę 39 psychopatów, których podzielił na podstawie diagnoz psychiatrycznych na 2 grupy.

Pierwszą stanowili prawdziwi i normalni socjopaci, a druga socjopaci neurotyczni. Po przeprowadzonych badaniach okazało się, że socjopaci prawdziwi mieli faktycznie niższy wskaźnik lęku, niż osoby normalne , niestety socjopaci neurotyczni przejawiali znacznie więcej niż normalni.

S. Schachter i B. Lataneg przebadał 3 grupy więźniów : socjopatów, u których trudno postępował proces resocjalizacji, więźniów łatwo poddających się resocjalizacji, określanych jako normalni oraz grupę mieszaną.

Coraz częściej można spotkać się z sugestiami, że na powstanie cech psychopatycznych mają wpływ czynniki natury społecznej. H.S. Lippman stwierdza, że przyczyną psychopatii jest odrzucenie uczuciowe dziecka od samego początku jego życia, a najistotniejszy pod tym względem bywa pierwszy rok życia. Takiemu dziecku żadne

z otaczających je osób nie może pomóc w przezwyciężeniu wczesnego „naturalnego narcyzmu”, skierowanie jego miłości z siebie na innych ludzi.

R.A. Spitz twierdzi także, że wczesna separacja dziecka od matki częsta i szybka zmiana nastrojów psychicznych matki, bądź też częsta zmiana osób opiekujących się małym mogą także uniemożliwić przezwyciężenie wczesnodziecięcego narcyzmu, czyli w efekcie wytworzenie cech zachowania psychopatycznego.

A.Bandura i R.H. Walters przyczynę psychopatii widzą w braku rozbudzenia w najwcześniejszym okresie życia dziecka potrzeby zależności, które wg. ich teorii odgrywa podstawową rolę w socjalizacji dziecka.

Te poglądy o społecznym uwarunkowaniu cech psychopatycznych potwierdzają eksperymenty nad zachowaniem się gołębi, przeprowadzone w Jugosławii. Wynika z nich, że 3-tygodniowe pisklęta, które wyjęto z gniazda i pozbawiono opieki rodzicielskiej, a ponadto systematycznie poddawano stresom lęku i bólu (dziobanie i bicie ) wyrastają na „ agresywnych psychopatów”. „Wychowany na psychopatę” gołąb nie potrafi właściwie spełniać funkcji rodzicielskich.

Niektórzy psychiatrzy uważają, że zachowanie psychopatyczne można ustalić dopiero w wieku dojrzewania. Wcześniej je odróżnić od innych zaburzeń w rozwoju emocjonalnym dziecka.

Za wskaźnik nasilonych cech psychopatycznych u przestępców, zarówno u dorosłych jak i nieletnich przebywających w zakładach resocjalizacyjnych uważa się również dokonywanie różnego rodzaju samo uszkodzeń. Fakt ten można uznać za wskaźnik psychopatii

z zastrzeżeniem, że warunki izolacji w jakich się znajduje dany osobnik, mogą wyzwolić w jego zachowaniu cechy patologiczne m.in. próby samobójstw i samo uszkodzeń, które nie wystąpiły w normalnych warunkach.

Dzieci z rozpoznaniem psychopatii mogą często dzięki rozpoznaniu znaleźć się w ciężkim życiowym położeniu, są niechętnie przyjmowane do przedszkoli, szkół, internatów itp.

Wiele badań z psychopatii rozwojowej dostarcza niepodważalnych dowodów na znaczenie środowiska społecznego w wychowaniu. Liczne badanie empiryczne wskazują również, że przyczyny trudności wychowawczych tkwią najczęściej w środowisku, które jest pod jakimś względem wypaczone – niezaspokojone podstawowych potrzeb dziecka, stawia mu wysokie wymagania w stosunku do jego możliwości rozwojowych, dostarcza negatywnych wzorów postępowania. Na rozwój psychiczny dziecka wywierają swój wpływ zasadniczo trzy środowiska społeczne: rodzinne, szkolne, rówieśnicze.

Wiele zaburzeń życia uczuciowego występujących u dzieci i młodzieży, jest rezultatem niewłaściwego oddziaływania rodziców. Są to takie czynniki negatywne jak: niezgodne współżycie rodziców, brak wzajemnego szacunku, zbyt szybkie tempo życia rodzinnego, niewłaściwe metody wychowawcze. Zaburzenia emocjonalne powodują odrzucenie autorytetu rodziców, a wraz z nim wszystkich innych wartości i autorytetów oraz norm społecznie akceptowanych.

Szkoła jest jednym z głównych czynników kształtowania się osobowości dziecka. W niej dziecko napotyka trudności, które musi pokonać rozpoczynając swój szkolny okres życia, nie umieją im sprostać dzieci nie wdrożone do samodzielności, o słabej strukturze rozwojowej itp. dzieci mniej zdolne, nie akceptowane przez innych unikają miejsca gdzie spotkają się z lekceważeniem i dezaprobatą swej osobowości.

Rola grup rówieśniczych w procesie uspołeczniania dziecka,

a zwłaszcza w powstawaniu zaburzeń tego procesu, uwidacznia się przede wszystkim w tych sytuacjach, w których wyraźnie słabnie więź dziecka z rodziną. Ma to miejsce oczywiście przy emocjonalnym odrzuceniu dziecka, w rodzinach skłóconych wewnętrznie, tam gdzie występuje brak zainteresowania dzieckiem, zaniedbanie jego potrzeb itp., a także wtedy gdy wobec nowych trudności życiowych, jakie dziecko spotyka na swojej drodze, nie znajduje zrozumienia i pomocy w domu rodzinnym np. trudności związane z nauką. Gdy w domu istnieją sytuacje konfliktowe między dzieckiem a rodzicami, w szkole napotyka ono na niepowodzenia, które naraża je na śmieszność, lekceważenie i niechętny stosunek ze strony nauczycieli, uczniów – zaczyna ono szukać akceptacji i zadośćuczynienia za dotychczasowe niepowodzenia życiowe w takim środowisku, w którym może liczyć na pomoc i pozytywną ocenę swojego postępowania – czyli w grupie rówieśniczej, gdzie często dochodzi do pierwszych wspólnie popełnionych przestępstw. W chwili dokonania pierwszego przestępstwa grupa zabaw zacznie przekształcać się w grupę przestępczą.

A. Pawełczyńska analizując powstawanie grup przestępczych wymienia pięć typowych sposobów zawierania znajomości między nieletnimi: sąsiedztwo, sąsiedztwo w połączeniu ze szkołą, szkoła, teren niekontrolowanej zabawy ( przed kinem, wesołe miasteczko, park ).

Uważa ona, że przestępczość nieletnich w grupach jest zjawiskiem ściśle powiązanych z terenem, na którym dana grupa uformowała się. Typy styczności społecznych, poprzedzające powstawanie grupy stanowią specyficzny rodzaj selekcji wpływającej na rodzaj grupy i typy przestępczości. Sąsiedzkie grupy rówieśnicze stanowiły następnie przede wszystkim grupy kradnące, grupy z terenu niekontrolowanej zabawy – stawały się z reguły grupami chuligańskimi i chuligańsko-kradnącymi. Systematycznie działająca grupa przestępcza pozostawia

w psychice swych członków trwałe ślady, nabyte umiejętności

i przyzwyczajenia przestępcze stają się bardzo trudne do usunięcia. Działalność przestępcza nieletnich w grupach powoduje szybkie pogłębianie się procesu demoralizacji.

Na istotę współczesnych poglądów psychologicznych dotyczących dynamiki procesów dostosowania i niedostosowania społecznego największym wpływ miały dwa kierunki psychologiczne: psychoanaliza

i behawioryzm. Wpływy te najsilniej zaznaczały się w psychologii amerykańskiej, obecnie w literaturze psychologicznej na zachodzie pojawia się nurt tłumaczący proces patologizacji ludzkiego zachowania się w kategoriach zaburzeń w zakresie komunikacji interpersonalnej.

W świetle tego podejścia wszelkie formy zachowania są wyrazem specyficznych komunikatów, jakie wysyła dany człowiek w kierunku innych osób. W przypadku przestępcy neurotyka, czy psychopaty będą to reakcje protestu jawnej lub ukrytej agresji wobec otoczenia itp. Gdy weźmiemy pod uwagę intelektualny rodowód różnych teorii na temat mechanizmów przystosowania społecznego, poglądy te można ogólnie podzielić na trzy zasadnicze grupy: psychoanalityczne, elektryczne, behawiorystyczne.

Psychoanaliza stworzyła najwięcej różnego rodzaju koncepcji, które tłumaczą sposoby przystosowania się człowieka do otoczenia społecznego.

Teorie – stworzone przez Freuda i jego zwolenników tłumaczą proces społecznego przystosowania, można podzielić na trzy grupy: poglądy związane z periodyzacją faz wczesnego seksualizmu dziecięcego, koncepcje na temat funkcjonowania instynktu śmierci, uogólnienia dotyczące budowy i funkcjonowania ludzkiej osobowości. Freud wyróżnił trzy fazy dziecięcego seksualizmu: oralna, analna, genitalna. dziecko ma czerpać największe przyjemności ze ssania (faza oralna), wydzielania kału (faza analna) oraz doznań genitalnych. Każdy z tych okresów wczesnego rozwoju seksualnego dziecka stwarza, zdaniem Freuda, typowe dla siebie problemy, które następnie służą jako coś w rodzaju matrycy dla późniejszego zachowania się człowieka przez całe życie. Sytuacjami, które szczególnie usposabiają do demonstracji modeli zachowania typowych dla wczesnodziecięcych form zachowania są różnego rodzaju frustracje przeżywane w późniejszym życiu. Biorąc pod uwagę współzależności pomiędzy cechami oralnymi a szeregiem cech charakterologicznych dzieci

G.S.Blumm i Miller przeprowadzili badania w grupie dzieci. Stopień oralności określono na podstawie zapisów sporządzonych przez nauczycieli, którzy obserwowali ”mimowolne działania ustne” tj. np. ssania palca, oblizywanie warg, wkładanie do ust różnych przedmiotów itp. Stwierdzili oni, że wysoko nasilona oralność koreluje z silnym dążeniem dziecka do zdobycia sympatii, pochwał, z uległością oraz

z izolacją społeczną, która wynika z niespełnionych, nadmiernie rozwiniętych dążeń do zdobycia podziwu u innych.

Zachowanie charakterystyczne dla kolejnego typu erotycznego rozwoju dziecka okresu wczesnoszkolnego charakteryzuje się zadaniem ortodoksalnych psychoanalityków przyjemnością powstrzymywania kału

i przedłużaniem defekacji. Daje to w efekcie zachowanie agresywne, władcze. Zdaniem Freuda i jego ortodoksyjnych zwolenników napięcia psychiczne związane z kompleksem kastracji zostawiają u chłopców szereg trwałych śladów, które ujawniają się w późniejszym życiu. Nieprzezwyciężonym kompleksem kastracji utrwaleniem się okresu fizycznego w psychice mężczyzny tłumaczono wiele czynników agresywnych. Np. zadawanie nożem ran ma być u przestępcy podświadomym wyrazem lęków kastracyjnych; wbijany w ciało nóż ma stanowić symbol penisa. Dziewczęca zazdrość o penis w dojrzałym wieku kobiety może się przejawiać w prostytucji, w oziębłości płciowej.

Stwierdzono, że istnieją typowe szablony unikania poczucia winy u dzieci przestępczych. Np. chłopiec który bije kolegę uwalnia się od poczucia winy twierdząc, że to nie on zaczął, lecz działał tylko w obronie własnej, częstym usprawiedliwieniem złodziei jest stwierdzenie, że „wszyscy postępują w ten sposób”. Typowym usprawiedliwieniem dla dzieci jest działalność w grupie.

Badania środowisk rodzinnych wykazują w sposób nie ulegający wątpliwości, że w rodzinach nieletnich przestępców częściej można spotkać jednostki odchylone od normy psychicznej niż w innych ro­dzinach.

Nie jest jednak łatwo stwierdzić zależność psychicznego rozwoju dziecka od stanu zdrowia psychicznego rodziców, gdyż rozwój ten może w znacznej mierze być zależny od czynników wrodzonych, dzie­dzicznych, a nie środowiskowych. Niewątpliwie, zagrożenie rozwoju dziecka jest większe wówczas, gdy oprócz niekorzystnego klimatu wy­chowawczego w rodzinie występuje jeszcze niekorzystne obarczenie dziedziczne.

Jeśli z całą pewnością można wyłączyć negatywny wpływ czynników dziedzicznych lub wrodzonych, stwierdzić można wyraźnie zagrożenie rozwoju dziecka przez oddziaływanie rodziców anormalnych. Pokazuje to następujący przypadek:

Janek W., lat 14; 6, pozostaje od 2 lat pod opieką poradni pedago­gicznej. Do 10 roku życia rozwijał się dobrze, nie sprawiał trudności wychowawczych. W szkole miał opinię zdolnego i grzecznego dziecka. Ojciec wprawdzie lubił zaglądać do kieliszka, ale troszczył się o rodzinę, kochał swoje dzieci (poza Jankiem jest jeszcze o 3 lata młodszy brat Zbyszek), żył zgodnie z żoną. Gdy Janek ukończył 9-ty rok życia, zmarła matka, a w rok później ojciec ożenił się powtórnie. Początkowo w tej nowej rodzinie życie układało się dobrze, atmosfera domu była pogodna. Zaczęły się trudności, gdy matka podjęła pracę zarobkową i późno zaczęła powracać do domu. Dzieci przebywały same w domu, a częściej poza domem. Wyniki w nauce zaczęty się pogarszać, nauczyciele zgła­szali uwagi o złym przygotowywaniu się do zajęć. Na upomnienia ro­dziców dzieci coraz mniej zwracały uwagi. Wyczerpująca praca zawodowa i narastające trudności w domu zaczęły wyczerpywać siły i zdrowie macochy. Zaburzenia tarczycy wzmogły stany niepokoju, utraty psychicznej równowagi i opanowania. Zmienił się stosunek jej do dzieci: młodszego Zbyszka nadal faworyzowała, starszego traktowała ozięble, często go karciła.

Chłopiec skarżył się ojcu, sąsiadom i krewnym. Narastały swary, dochodziło do ostrych kłótni. U macochy pojawiły się objawy choroby psychicznej. Miewała halucynacje i urojenia paranoidalne. Zdawało się jej, że rodzina i sąsiedzi prześladują ją, że w mieszkaniu zainstalowali urządzenia podsłuchowe; podejrzewała, że zamierzają porwać młodsze dziecko, że Janek współdziała z bandą, która planuje porwanie itd.

Przerwa w pracy zawodowej i leczenie w domu nie dały pożądanych rezul­tatów. Pod koniec czwartego roku małżeństwa macocha znalazła się w zakładzie psychiatrycznym. W ostatnich 2 latach pobytu macochy w domu Janek sprawiał coraz to większe kłopoty. W szkole zasłużył na opinię chłopca niezgodnego, kłótliwego. Wyniki w nauce początkowo dobre, zaczęły się systematycznie pogarszać. Nauczyciele oceniali go jako chłopca przeciętnie zdolnego, ale jako nieuważnego, nie zainteresowanego nauką, leniwego. Szkoła spowodowała, że ojciec zgłosił się z nim do poradni wychowawczej. Uzyskał tam pomoc w nauce. Poradnia szybko zorientowała się w trudnej sytuacji chłopca w domu, usiłowała więc pozyskać dla. niego nauczycieli. Przez pewien czas zdawało się, że jego sytuacja poprawiła się, bo zdołał nadrobić częściowo braki w nauce, starał się uzyskać przez staranniejszą pracę promocję do następnej klasy. Jednak po ostrej bójce na boisku szkolnym i dotkliwym pobiciu chłopca, który na niego zawołał: "wariat i mama wariatka" - szkoła wystąpiła z wnios­kiem do poradni o spowodowanie umieszczenia chłopca w zakładzie, jako że lekceważy sobie naukę, arogancko odnosi się do nauczycieli, brał udział w kradzieżach, zachowuje się agresywnie wobec kolegów. Ojciec, na którego barki spadły troski o dom i chorą żonę, również starał się o przyjęcie chłopca do zakładu, dodając do swego wniosku informacje przedstawiające syna w znacznie gorszym świetle, niż na to zasługiwał.

Chłopiec ustosunkował się wrogo do personelu zakładu, lekceważył regulamin, stronił od współkolegów, unikał wszelkich zajęć zespołowych nieobowiązkowych. Trwało to niedługo. Gdy przekonał się, że w za­kładzie nie stosuje się przymusu pracy, że stosunek wychowawców do chłopców jest rzeczywiście życzliwy - zaczął zbliżać się i do chłopców i do personelu.

Po kilku miesiącach dyrektor zakładu wystosował wniosek do władz szkolnych o przeniesienie chłopca do internatu szkoły zawodowej, gdyż jego zachowanie się nie budziło żadnych zastrzeżeń.

Pomyślny przebieg procesu resocjalizacji chłopca w czasie bardzo krótkim stanowi jeszcze jeden dowód, że przyczyną wykolejenia nie były czynniki wrodzone lub dziedziczne.

Przypadek ten wskazuje, jak silny wpływ na kształtującą się osobowość dziecka, bardzo jeszcze wrażliwą na działanie czynników środowiskowych, może wywrzeć obarczona chorobą psychiczną matka.

Chłopiec miał około 12 lat, gdy anormalność matki zaczęta się wy­raźnie ujawniać, więc stosunkowo szybko zdołał się otrząsnąć z ujem­nego wpływu. Usiłowania przeciwdziałania wpływom anormalnej matki (wpływy te można określić jako "infekcję psychiczną") przez szkołę i poradnię wychowawczą okazały się niedostatecznie skuteczne. Wpływy paranoidalnej matki okazały się silniejsze. W tym przypadku radykalna zmiana klimatu wychowawczego, zmiana środowiska była konieczna, okazała się też skuteczna.

Umieszczenie w zakładzie wychowawczym 'dla młodzieży trudnej odczuwane jest często przez dziecko jako dyskryminacja, jako krzywda, . jako niesprawiedliwość i złośliwość dorosłych, wobec których jest ono bezsilne. Tak było i w przypadku Janka. Stąd w pierwszych dniach pobytu w zakładzie jego frustracyjna reakcja negacji wobec wszelkich wychowawczych usiłowań ze strony personelu zakładu.

W opisanym przypadku z dużą pewnością można wyłączyć wpływ dziedziczny, skoro u rodziców ani też u dalszych przodków nie stwierdzono chorób psychicznych. Objawy· patologiczne wystąpiły natomiast u macochy, gdy chłopiec miał już około 12 lat.

Nie zawsze jednak można ustalić tak pewnej diagnozy dotyczącej etiologii trudności wychowawczych. W takich przypadkach mniej pewna jest również prognoza, a to powoduje, że wskazówki resocjalizacyjne muszą być nie raz zmieniane czy korygowane. Tak np. było w przypadku chłopca 12-letniego, S. R.:

Matka zgłosiła tego chłopca do poradni, gdyż., jak oświadczyła, sprawia trudności w domu i w szkole. W ciągu ostatniego roku szkolnego za rzekomo nieznośne zachowanie musiał już trzykrotnie zmieniać szkołę, teraz znów grozi mu to na parę tygodni przed zakończeniem nauki w bieżącym roku szkolnym.

Na podstawie wywiadu w domu i w poradni psychiatrycznej stwier­dzano, że matka od wielu lat pozostaje poci opieką poradni psychiatrycz­nej; że przebywała już 2-krotnie na leczeniu w zakładzie psychiatrycz­nym, że miewa stany dysforii na tle psychopatii. W miejscu pracy za­wodowej miewa częste, przykre konflikty, często zmienia pracę. Wśród sąsiadek uchodzi za "kłótliwą wariatkę". Wyszła za mąż za przygodnie spotkanego mężczyznę, po kilku tygodniach od chwili zawarcia znajo­mości. Wkrótce rozeszli się.

W najbliższej rodzinie matki chłopca stwierdzono również przypadki odchylenia od normy: jej brat przebywał przez dłuższe okresy w zakła­dach leczniczych jako schizofrenik, dziadek był nałogowym alkoholi­kiem, zmarł w czasie jakiejś libacji, matka jej miewała jakieś ataki, prawdo­podobnie epileptyczne.

Chłopiec do 5 roku życia rozwijał się dobrze, tak pod względem fizycznym jak i psychicznym. w trzecim roku pobytu w przedszkolu wychowawczyni tak scharakteryzowała wychowanka: "Chłopiec silny, zdrowy, rzadko zdarzały się niedomagania, ładnie zbudowany. Począt­kowo nie wyróżniał się swoim zachowaniem. W ostatnim roku poja­wiły się jednak coraz częściej konflikty z dziećmi. Szukał ich towarzystwa, ale dzieci zaczęły od niego stronić, nie chciały się z nim bawić. Nie wie­dzieliśmy, gdzie leży przyczyna - później dopiero okazało się, że w trak­cie najlepszej zabawy uderzył, uszczypnął, ukłuł - tak żeby dzieci się nie spostrzegły, kto to zrobił. Nieraz zachowywał się dziwnie - stroił jakieś miny, straszył inne dzieci, wygrażając piąstkami; coraz bardziej wyłączał się z zespołu dzieci. Matka przychodzi często, skarży się, że inne dzieci go biją, że się z niego wyśmiewają, "bo ma wadę mowy".

W szkole podstawowej zwrócono uwagę na jego "inność" i to od początku jego pobytu w szkole. Matka dawała wyraz swoim urojeniom, mówiła, że chłopiec jest prześladowany i wyśmiewany, bo źle mówi. Chłopiec jakby uwierzył w to, co mówiła matka, bo gdy głos swój kontrolował, widoczne bywały zahamowania w reakcjach słownych, mówił z oporami.

Trudności wychowawcze narastały, chłopiec reagował agresywnie nawet na spokojne i niezłośliwe uwagi. Nie miał przyjaciół, ani bliskich kolegów, był zamknięty w sobie. Szkoła była jednak zdania, że przyczyną zła była matka, która natrętnie posądzała inne dzieci o wrogość do syna i nastrajała go tak samo do dzieci. Poza szkolą starała się izolować chłopca od innych dzieci do tego stopnia, że nieraz zamykała go na wiele, godzin w domu, gdy sama nie mogła go dopilnować.

Na wniosek szkoły, a również matki, która też zaczęta odczuwać narastające trudności wychowawcze, chłopiec znalazł się pod opieką poradni wychowawczej i był przedmiotem bardzo szczegółowych badali psychologicznych, psychiatrycznych i neurologicznych.

Badania te nie wykazały, by pojawiające się coraz wyraźniej u chłopca cechy psychopatyczne powstały wyraźnie pod wpływem dziedziczenia. Natomiast stwierdzono silne oddziaływanie patologicznej osobowości matki na rozwój. dziecka, na kształtowanie się jego psychiki. Zahamowania reakcji słownych i zaburzenia sposobu wypowiadania się rzeczywiście zjawiły się pod wpływem urojeń matki, która stale mówiła i podkreślała, że wady mowy chłopca są przyczyną jego złych kontaktów z rówieśni­kami. Początkowo ani szkoła, ani też w poradni nie stwierdzono wystę­powania zaburzeń mowy. Potem jednak pod wpływem matki zaburzenia te zaczęły się ujawniać i coraz bardziej nasilać.

I w tym przypadku można więc mówić o swoistej formie "infekcji psychicznej", a dalszy niepomyślny rozwój chłopca mimo korzystniej­szych warunków wskazuje, że na ukształtowanie się jego osobowości złożyły się zarówno niekorzystne oddziaływanie matki, jak i pewne za­datki wrodzone czy dziedziczne.

Pierwszy opisany przypadek (Janek W.) dowodzi, że negatywny wpływ rodziny powoduje wypaczenie normalnej linii rozwoju dziecka nawet wówczas, gdy dziecko przychodzi na świat z dobrymi zadatkami. W przypadku drugim (S. R.) zaciążyły na rozwoju dziecka wpływy zło­żone, a mianowicie psychopatyczna matka, a także pewne obarczenie dziedziczne. Można było to wykazać na podstawie badań anamnestycznych oraz na podstawie analizy przebiegu psychicznego rozwoju dzie­cka.

Najczęstsze są jednak przypadki z dziećmi społecznie niedostosowanymi, u których etiologia trudności wychowawczych nie może być stwierdzona w sposób niewątpliwy, jasny, zdecydowany. Ilustruje to następujący przykład:

Tadeusz S., lat 15;6, urodził się jako dziecko nieślubne, niepożądane przez obojga rodziców. Matka, która dziecko wkrótce po urodzeniu porzucili, zeznała przed sądem, że była przez ojca dziecka bita i maltre­towana, gdyż chciał on spowodować przerwanie ciąży. Po dwóch latach zawarł on małżeństwo z inną kobietą i wtedy przyjął to trzyletnie już dziecko, które przebywało w domu małego dziecka.

Macocha odniosła się do dziecka życzliwie i prędko się do niego przywiązała. Ojciec, właściciel małego warsztatu ślusarskiego, był nałogowym alkoholikiem. Szczycił się tym, że jest dla dziecka lepszy niż rodzona matka, ale w stosunku do dziecka i do żony był zawsze surowy, a w stanic nietrzeźwym ordynarny i brutalny. Żona wraz z dzieckiem chronili się nieraz przed jego napastliwością i awanturnictwem u sąsiadów, na strychu i w szopie na podwórzu. Nie zawsze jednak zdołała ujść przed pijanym mężem, uniknąć awantur i znęcania się nad dzieckiem i nad nią. Sytuacji tej nie poprawiły ingerencje opiekuna społecznego, ani sądu.

Tadeusz bał się ojca panicznie - i to nie tylko wtedy, gdy ojciec był pijany, lecz zawsze, gdyż za byle uchybienie otrzymywał bezlitosną chłostę. Starał się unikać ojca, na skutek tego przebywał często poza domem - był głodny, niedożywiony, bez opieki. Odbiło się to na jego zdrowiu fizycznym. Nauczyciel napisał o nim, gdy chłopiec był w· klasie pierwszej, że często choruje, częste i długie są okresy jego absencji, a z uwagi na niedorozwój fizyczny zaproponował dożywianie w szkole.

Macocha Tadeusza nie otrzymywała od męża prawie żadnych pie­niędzy na prowadzenie gospodarstwa domowego. Z wielkim trudem zdo­bywała, jako pracownica fizyczna, niezbędne środki na utrzymanie dla całej rodziny. Coraz mniej miała sił i czasu na zajmowanie się chłop­cem, który coraz bardziej wyłamywał się spod jej opieki i przez coraz dłuższe okresy pozostawał poza domem. Kontakt z macochą stał się chłodniejszy i luźniejszy; ojca nienawidził coraz silniej. Z zaciętością i ze wzmagającą się mściwością zapowiadał odwet za krzywdy własne i macochy.

Zaczął się okres trudności w nauce, wzrastała niechęć do szkoły. Nauczyciele podkreślali jego lenistwo, ale również zły stosunek do ko­legów, współudział w organizowaniu wagarów, bójek, wreszcie kra­dzieży. Jako 13-letni uczeń klasy IV znalazł się po raz pierwszy przed sądem za dokonane kradzieże w szkole oraz za uszkodzenie kiosku i usi­łowanie jego okradzenia. Za te czyny oraz ze względu na brak opieki w domu i bezradność szkoły - sąd postanowił Tadeusza umieścić w za­kładzie wychowawczym.

W pierwszym okresie pobytu w zakładzie uzyskał opinię chłopca karnego, chętnie wykonującego wszystkie polecenia, uczynnego i koleżeńskiego. Były to jednak tylko pozory podporządkowania się. Już po kilku tygodniach ujawniły się trudności we współżyciu z rówieśnikami. Czynił próby narzucania grupie swojej woli i na tym tle dochodziło do ostrych konfliktów. Wychowawców zaczął lekceważyć, nie spełniał swoich zadań w grupie. Naraził się na przykre kary. Z nikim nie nawiązał bliższych kontaktów, do nikogo też nie odnosił się życzliwie i serdecznie. Nie był lubiany, nie ujawniał też, aby kogokolwiek lubił.

Po pewnym czasie okazało się, że Tadeusz był bezpośrednim sprawcą i inicjatorem kradzieży, jakie miały miejsce w zakładzie. Uciekł w obawie przed grożącymi mu konsekwencjami. Poza zakładem dokonał kilku poważniejszych kradzieży, za które znalazł się po raz wtóry przed sądem. Na podstawie wyroku został skierowany do schroniska dla nieletnich. Psycholog schroniska na podstawie kilkutygodniowej obserwacji i badań ambulatoryjnych orzekł, że w chłopcu występują objawy zaburzeń psy­chicznych: podniecenie ruchowe, nadmierna gadatliwość, a przy tym skrytość w stosunku do własnych czynów przestępczych, zmienność nastrojów, łatwość wpadania w nastroje depresyjne, sugestywność, socjopatyczna trudność w zachowaniu pozytywnych kontaktów społecz­nych w zespole. Dostrzeżono jednak postępującą poprawę.

Bardzo trudne warunki życia w domu w latach dziecięcych, niezaspo­kojone potrzeby emocjonalne, ustawiczny lęk przed ojcem spowodowały objawy nerwicowości u Tadeusza.

O powstaniu nerwicy, która stała się podłożem motywacji aspołecz­nego postępowania, zadecydowały przede wszystkim - jak to z życio­rysu Tadeusza wynika - złe warunki rozwoju psychofizycznego. Zła sytuacja matki w okresie ciąży zapewne przyczyniła się również do nie­korzystnego. przebiegu rozwoju chłopca, do zmniejszenia odporności jego organizmu.

Prognoza resocjalizacji Tadeusza nie była pomyślna. Wychowawcy w zakładzie zdawali sobie sprawę, że w tym przypadku nie można spodziewać się szybkiej i radykalnej poprany. Cierpliwe, systematyczne i konsekwentne realizowanie planu wychowawczego, opracowanego przy współudziale psychologa i neurologa, zaczęto dawać pozytywne wyniki. Po rocznym pobycie w zakładzie można było już sądzić, że chłopiec będzie mógł w przyszłości spełniać pozytywne zadania w społeczeństwie.

W pracy resocjalizacyjnej Tadeusza, szczególnie w jej pierwszym okresie, bardzo wyraźnie stwierdzono trafność obserwacji E. Millera, jakie poczynił nad nerwicami. Sformułował on jedno z praw zachowania się w sytuacjach po uprzednich przeżyciach konfliktowych: „W miarę upływu czasu wzmagają się tendencje do unikania aniżeli zbliżania się do jednostek innych”.

Sytuacje konfliktowe w rodzinie, które były przyczyną narastania w Tadeuszu lęku przed reakcjami ojca, zobojętnienie uczuć do macochy, rzutowały na jego stosunek do osób, z którymi po latach spotkał się ty zakładzie wychowawczym. Nie tylko wobec dorosłych, ale również w kontaktach z rówieśnikami nie objawiał "tendencji zbliżenia". Nie reagował pozytywnie na życzliwość wychowawców, nie było w nim re­zonansu emocjonalnego na próby zbliżania się do niego opiekunów i wychowawców.

Anormalny mechanizm motywacyjny w postępowaniu chłopca w za­kładzie można więc było zrozumieć dopiero na podstawie analizy jego przeżyć w okresie wczesnego dzieciństwa. Znajomość ta stała się drogowskazem przy ustalaniu planu resocjalizacji tego chłopca.

Jak widać z opisanych powyżej przypadków psychologiczne uwarunkowania socjopatyzacji rozwoju dziecka mogą być różne i zależeć od czynników wrodzonych, dziedzicznych, ale również i środowiskowych.