Pseudokibice są w każdym mieście, nawet jeśli nie ma w nim klubu sportowego. Nawet w takich okolicznościach utożsamiają się z którąś z drużyn i stają się – jak twierdzą – jej integralną częścią. W takiej grupie nie ma cenzusu wieku, wykształcenia czy pozycji społecznej. Tak więc w grupie biegnących szalikowców można znaleźć nie tylko licealistów czy bezrobotnych, ale również kierowników poważnych firm. W jednym z wywiadów telewizyjnych do uczestnictwa w subkulturze pseudokibiców przyznał się ksiądz.