Przejdź do treści

Pseudokibice są w każdym mieście, nawet jeśli nie ma w nim klubu sportowego. Nawet w takich okolicznościach utożsamiają się z którąś z drużyn i stają się – jak twierdzą – jej integralną częścią. W takiej grupie nie ma cenzusu wieku, wykształcenia czy pozycji społecznej. Tak więc w grupie biegnących szalikowców można znaleźć nie tylko licealistów czy bezrobotnych, ale również kierowników poważnych firm. W jednym z wywiadów telewizyjnych do uczestnictwa w subkulturze pseudokibiców przyznał się ksiądz. Każda grupa działa na własną rękę, a jej szkielet stanowi Starszyzna, czyli przywódcy, którzy dyrygują resztą. To właśnie Starszyzna ustala pakty o nieagresji i różnego rodzaju układy. Wyznacza klubowe antypatie i sympatie. Również poza granicami kraju.
O tym, jak groźne mogą być konsekwencje działania tych grup, przekonała się już niejednokrotnie policja. Stara się ona zresztą utrzymywać kontakt z poszczególnymi Starszyznami. Próbuje pertraktować i ustalać pewne warunki – zresztą bez większych sukcesów, gdyż często musi walczyć z chuliganami.
Pseudokibice nie są tylko zmorą policji w Polsce. Problem ten można nazwać światowym, gdyż występuje wszędzie tam, gdzie są stadiony. Tłum agresywnych ludzi jest nie do powstrzymania, a konsekwencje ich zachowań są nieraz tragiczne. Zrozumieli to wszyscy dwudziestego maja 1985 r. Tego dnia na stadionie Heysel w Brukseli rozgrywany był mecz pomiędzy Juventusem Turyn i Liverpoolem. Zginęło wtedy 39 kibiców, poranionych było 440. W Polsce do tak drastycznych sytuacji nie doszło i miejmy nadzieję, że nigdy nie dojdzie. Jednak o tym, jak groźni są polscy kibice-fanatycy, przekonaliśmy się po zamieszkach w Słupsku. Były one konsekwencją nieumyślnego spowodowania przez policjanta śmierci trzynastoletniego fana Czarnych Słupsk. Sytuacja ta doprowadziła do terminowego zawieszenia broni i połączenia sił wszystkich kibiców. Siły te skierowane zostały przeciwko policji. Walki w mieście trwały trzy dni. Jedność jaka zaprezentowali kibice w Słupsku można zaobserwować również na meczach reprezentacji Polski.

Badania socjologiczne przeprowadzane przez CBOS pokazują, że już w pierwszych latach mijającej teraz dekady młodzi Polacy ujawniali sporą dawkę lęku przed trudnymi realiami, co wyrażało się między innymi deklaracjami o przywiązaniu do tradycyjnych wartości. Zasobny dom i szczęśliwa rodzina – oto co najczęściej przychodziło do głowy młodym respondentom.
Taki psychospołeczny profil charakteryzował statystyczny środek. Gdzieś na obrzeżach społecznych trwali coraz starsi „młodzi gniewni”. Miłośnicy anarchizmu, jarocińskiego festiwalu, politycznych happeningów, które za PRL obśmiewały nie tylko wątpliwy autorytet komunistycznej władzy, ale właściwie każdy autorytet instytucjonalny. Z roku na rok ta grupa niepokornych cichła coraz bardziej, choć może lepiej byłoby powiedzieć, że coraz mniej wydawała się atrakcyjna dla środków przekazu, które obwołały bohaterami nowo kreowane młode gwiazdy biznesu, estrady i sceny politycznej. Na innym biegunie pojawili się natomiast ci, których zaczął drażnić styl zapobiegliwych paniczyków i z których część zasiliła wkrótce szeregi łysogłowego dresiarstwa.

Według psychologów agresja sprowadza się do prostego wzoru: grupa stu osób działających razem plus podniecenie równa się sile tysiąca osób działających w pojedynkę. Czuć się silnym to czuć się bezkarnym. Grupa działa jak jedno ciało, które ma tylko jeden cel – pobić zniszczyć, nawyzywać. Ten mechanizm można zatrzymać poprzez rozproszenie grupy. Przy mniejszej liczebności jest już więcej strachu. Te latające po trybunach dzieciaki w domach są spokojne. Często poprzez agresję chcą zaimponować kolegom. Po przyjściu do domu tego żałują. Zdarza się jednak i tak, że piłka i bijatyki to ich jedyne zainteresowanie. A to już jest zgubne.

Zwykli ludzie generalizują zachowania fanów piłkarskich poprzez nazywanie ich wszystkich chuliganami lub bandytami. Zapominają jednak, iż na trybunach siedzą również prawdziwi kibice.

Są dwie podstawowe grupy kibiców: normalni kibice i pseudokibice. Tych ostatnich więcej widać, więcej się o nich mówi i dlatego psy wiesza się na wszystkich. Ludzie boją się chodzić na mecze, ale powstają tzw. sektory rodzinne, na których nawet ojciec z synem mogą czuć się bezpiecznie.

Zamknięcia stadionów dla kibiców, będące karą za bójki fanatyków, spowodowały, że na polskich stadionach jest coraz spokojnej. Problem jednak nie zniknął. Teraz pseudokibice umawiają się na bijatyki na peryferiach miast.

Zabezpieczeniem przed chuliganami są identyfikatory i monitoring, które powodują, że zasiadający na trybunach kibice nie są już anonimowi. Niektórzy prezesi zdecydowali się również na kontakt z fanatykami, aby różnymi propozycjami zmusić ich do spokojnego zachowywania się. Ten pomysł nie jest jednak popularny.

Subkultura (z łaciny sub – pod + cultura – uprawa, kształcenie), podkultura, pojęcie odnoszone najczęściej do zjawisk składających się na kulturę młodzieżową.

Jej specyficznymi cechami są: spontaniczność, opozycyjność w stosunku do “kultury dorosłych”, zanegowanie kultury dominującej w społeczeństwie, odrzucenie wartości dorosłych, stworzenie własnych wzorów zachowań, podkreślanie odrębności poprzez język (żargon) i charakterystyczny wygląd.

Kultura młodzieżowa ukształtowała się po II wojnie światowej z takimi jej przejawami jak muzyka rockowa, moda młodzieżowa, nowy typ niepokornego idola (np. J. Dean).

Najbardziej znane subkultury to: rockersi, hippisi (lata 60), skinheadzi, punki (lata 70). W Polsce gitowcy, depeszowcy, szalikowcy (lata 80). Uważa się, że subkultura jest wstępną fazą procesu, którego wynikiem jest kultura alternatywna.

 

Agresja, skłonności do zachowań agresywnych, ataku, trudności kontrolowania negatywnych popędów i impulsów skierowanych przeciwko innym ludziom, sytuacjom, poglądom. Zwykle powstaje jako bezpośredni lub odroczony skutek frustracji czy deprywacji, w sytuacji uniemożliwiającej działanie, a także jako wynik długotrwałej izolacji społecznej (np. w zakładach karnych), intoksykacji (zatrucia organizmu toksynami), presji psychicznej, zastraszenia, psycho- i fizjomanipulacji, pozbawienia snu, a nawet błędów dietetycznych. Często współwystępuje w sytuacji grupowej jako działanie imitacyjne (naśladowcze), będące wyrazem dostosowania się do wymagań i zasad obowiązujących np. w grupie rówieśniczej, subkulturze (także patologicznej).

Agresja może być skierowana na zewnątrz (środowisko, otoczenie, rodzina, rywal, drużyna sportowa lub nawet przypadkowy przechodzień) lub do wewnątrz, jako tzw. autoagresja. Wyróżnia się również agresję odroczoną, pozornie nie mającą związku z aktualną sytuacją, a także agresję indukowaną, powstającą w efekcie oddziaływań o charakterze psychomanipulacji. Agresja może przybierać rozmaite formy: od aktów fizycznych, jak przemoc czy gwałt w rozmaitych (indywidualnych lub grupowych) postaciach, do bardziej subtelnych zachowań, m.in. krzyku, agresji słownej, złośliwości zachowania (jawnej lub ukrytej), mimiki czy gestykulacji. Współczesne badania wykazują, że zjawiskiem agresji można dowolnie sterować, zarówno w skali jednostkowej, jak i społecznej.

Pierwotnie agresja była pozytywną cechą, pozwalającą na przetrwanie gatunku ludzkiego. Współczesne pozytywne rozumienie agresji interpretowane jest, zwłaszcza w tradycji cywilizacji amerykańskiej, jako nieunikanie rywalizacji (walki), pozwalające zaspokoić potrzeby i zabezpieczające osobę czy grupę przed niekorzystnymi wpływami otoczenia, także społecznego. Tak pojęta agresja cechuje dynamiczną osobowość.